Starasz się obadać teren nim „wpuścisz”
tam innych i wychodzi z tego niezły bałagan bo dwa dni z rzędu potrzebujesz
podwózki samochodem. Masz wrażenie, że to nie będzie dobry przejazd i patrzysz
pod nogi (koła) szukając każdego, nawet najmniejszego szkiełka czy igiełki a
przejazd pod akacjami omijasz tak szeroko jak tylko się da. Na koniec cieszysz
się, że nikomu nic się nie stało i wszystko poszło szybko i sprawnie a wszyscy
uczestnicy są zadowoleni (ewentualnie nikt cię nie znienawidził).
W zeszłą sobotę prowadziliśmy
nasz pierwszy w życiu rajd rowerowy. Nie planowaliśmy go sami a dostaliśmy
obdarzeni zaufaniem (albo nie miał nikogo lepszego bądź chętnego… nieważne) wieloletniego
organizatora „Sobót na dwóch kółkach” i podczas jego nieobecności (urlop)
poprowadziliśmy ekipę.
Trasa około 42 km w zależności
kto gdzie mieszkał i jak dojechał. Śmiałków 13, razem z nami i humory na swoich
miejscach. Miło było zobaczyć osoby, których się nie spodziewaliśmy i dość
dawno nie widzieliśmy. Nadworna katarynka, Monika, raczyła nas swoimi opowieściami
o przeżyciach z innych wypadów, czy to prywatnych czy z innymi grupami. Nie
dawała odetchnąć… to dobrze, lubimy słuchać. Jak zwykle kilka osób zarzucało żartami, kilka
jechało w ciszy. Czasami trzeba było odpocząć. Tempo dość żwawe zważywszy na
fakt, że jechały z nami starsze osoby, które notabene dawały rade nawet na
podjazdach. Szacunek!
Jak zwykle wypad skończyliśmy u „Wyspiarza”
na losowaniu nagród. Dominika jak zwykle łyknęła coś do żarcia… Ona musi tak i
nic z tym nie zrobię.
You are trying to check the road before
bringing anybody else there and it turns out a mess as you need a shuttle back
home twice. You think it will not be a good ride and you watch out for anything
that can ruin it. After everything you are glad that it went smooth as butter
and everyone is fine and pleased (or they did not hate you now).
Last Saturday we went for our first guiding
bike ride. We did not planned it by ourselves but we were asked to substitute a
man who organized these rides for a long time as he was on holidays.
The trip was around 42 km long. 13 people
showed up and they brought good moods. It was great to see people that you did
not expect to see. Monika pleased us with her stories from her private rides or
from rides with other groups. Some of us were joking and some were riding
quietly. You need to take your time out sometimes. The ride was pretty fast and
even the older guys and gals were holding up nicely. Respect!
As always we ended up at “Wyspiarz” were we
draw the prizes. Dominika got a coupon to McDonald’s. It’s her destiny and I
cannot do anything with it.
Komentarze
Prześlij komentarz