TEST: LAMPY PROX / PROX LIGHTS



Czy to wczesna wiosna, późna jesień, czy to zima, gdy pracujesz to śmigasz po ciemku. Nie ma innej opcji. No chyba, że masz na druga zmianę albo nockę ale tego nie biorę pod uwagę. Rano ciemno, popołudniu ciemniej! Jak to mówił Hamlet – „Jeździć czy nie jeździć?” Nie chce się targać roweru by pośmigać po mieście tylko.

Sprawa się prostuje gdy nabędziesz droga kupna lampę Dżina… taka co zmienia noc w dzień!
W tym teście przedstawię trojaczki bardziej przypominających policyjne szperacze niż te popierdółki za kilka złociszy polecane przez lokalnych sprzedawców… Z tymi lampami nie ma obaw, że czegoś nie zauważysz.

„NIECH STANIE SIĘ ŚWIATŁOŚĆ!”
czyli o specyfikacji

Każda z lamp wyposażona jest w 2 (słownie: dwie) główne diody CREE XM-L2 T6 (DUAL i AVIOR) lub CREE XM-L2 U2 (DRACO). Dodatkowo AVIOR ma 12 diod do trybu dziennego w postaci ringów, które szczególnie przypadną do gustu miłośnikom tylnonapędowych niemieckich wiejskich rakiet.

Według opakowań, każda z lamp dostarczana jest z akumulatorem o pojemności 4400mAh (choć na stronie są inne informacje), złożonych z 4 ogniw Li-Ion 18650. Tak naprawdę z tymi akumulatorami jest dziwna sprawa. Na opakowaniu znaleźć możemy informacje o pojemności 2200mAh (DRACO), 4400mAh (DRACO, DUAL, AVIOR) a na samych akumulatorach 4x2200mAh co daje 8800mAh… rozbieżność potężna. Coś nie pykło. Akumulator łączymy z lampą wtyczką, dodatkowo przykręcaną nakrętką dla pewniejszego trzymania.


Moc lamp (podana przez producenta):
ProX Draco II – 1200lm
ProX Dual II – 1600lm
ProX Avior II – 2000lm

Lampy mocowane są opaskami/gumkami bez użycia narzędzi, a w opakowaniu znajdziecie 2 różnej długości. Tylko DRACO II posiada „prywatną” gumę z 4 otworami do „wpięcia”.

Co jeszcze dostajemy w pudełku?

Do każdej lampy i akumulatora dodane są ładowarki, opaski do ich mocowania oraz, co mnie pozytywnie zaskoczyło, uchwyt na kask/głowę.

„BEZ CIEMNOŚCI NIE MA ŚWIATŁA”

Dlatego też zamiast gadać o technicznych pierdołach, weźmy lampy do lasu, na pole czy na miasto.

ProX DRACO II


Przyjemnie wyglądająca lampa, która posiada bardzo ciekawe rozwiązanie. Każda pojedyncza dioda ma konkretne zadanie. Jedna z nich posiada soczewkę rozpraszającą światło na boki. Dzięki temu świeci dalej, szerzej ale też jest ciemniejsza. Druga ma szkło uformowane w taki sposób by skupiać światło przed kołem roweru a wiązka jest węższa, lecz mocniejsza. 


Pracując razem, w najmocniejszym trybie, tworzą dobrze działający duet i pozwalają jeździć efektywnie w ciemności. 4-ty tryb, migający, dla mnie jest niepotrzebny. Osobiście nie widzę sensu (światło za mocne i oślepiające) w przeciwieństwie do trybu dziennego w ProX AVIOR II.


Użytkowanie DRACO II jest „fest” czyli jak masz serdelę zamiast palców albo rękawice bokserskie to ją bez problemu włączysz (duży i podświetlany przycisk, umieszczony na górze lampy). A jeśli chcesz ją „założyć” to montaż lampy na kierownicy czy kasku jest intuicyjny i mówiąc krótko – prosty, łatwy i przyjemny.

ProX DUAL II


Ta lampa jest jak barbarzyńca, najbardziej prostacka prosta z testowanych, bez dodatkowych ficzerów czy specjalistycznie kształtowanych i wycinanych finezyjnie luster. Tak samo jak Conan pi$%a swym świetlnym mieczem naokoło, rozpraszając ciemność. 


1600lm „robi robotę” a obejmowanie terenu jest prawie idealne. Tryby 100% i 50% nadają się w teren a stroboskop, tak jak poprzednio, nie ma dla mnie sensu (za mocne lasery).



Włączanie, tak jak w poprzedniej lampie, jest bezproblemowe (chyba, że nie masz rąk)! Duży przycisk na „dupie” obudowy jest łatwym celem dla pragnących oświecenia oświetlenia. Dodatkowa „łapka w górę” za 3 wskaźniki zużycia baterii na około. Montaż bez użycia narzędzi zawsze jest plusem, a dwie gumki o różnej długości to istne rozpasanie. Wszystko po to by idealnie spełnić oczekiwania użytkowników.


ProX AVIOR II


Z tym przedmiotem uważajcie. Po zamontowaniu wasz rower zmienia się w Sokoła Millenium po dopalaczach. Walisz tymi laserami jak opętany a każda przeszkoda jest od razu anihilowana. A tak na serio to moja ulubienica (wśród testowanych lamp). 2000lm pozwala widzieć ci więcej w nocy niż dostrzegasz w dzień, a snop światła jest szeroki i z łatwością „przytula” boczne krawędzie trasy. 


Jednak na ciemną trasę użyteczny jest tylko tryb 100%, kolejne 30% i 15% są za słabe na najtrajd ale po mieście nadają się ideolo prima sort. Stroboskop totalnie odpada bo możesz nabawić kogoś epilepsji fotogennej. Na osobne zdanie zasługuje tryb dzienny włączający 2 ringi jak w rasowej M7 i świetnie ukazuje twoje położenie.


Jeśli chodzi o włączniki to mamy aż 2, no bo tryb dzienny i nocny to 2 różne rzeczy. Przyciski są podświetlane i dobrze widoczne, jednak relatywnie małe i można mieć problem z wciśnięciem ich w grubszych rękawiczkach. Montaż identyczny jak w DUAL II jednak z małym wyjątkiem – przedni „haczyk”, na którym zaczepiamy gumkę ma utrudnione dojście spowodowane kablem zasilającym. Dziwne umieszczenie ale da się z tym żyć.


Nieszczęsne umieszczenie kabla zasilającego.

Gdybym nie otrzymał tych lamp do testu nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że potrzebuję choć jedną taką. Idealną sprawą byłoby posiadanie jeszcze drugiej (na kask) choć w tej roli lepiej sprawdziłaby się lampa z wbudowanym akumulatorem by nie zawalać się bateriami i kablami. Dobre oświetlenie jest niezbędne by sprawnie poruszać się w terenie po ciemku i nie mam tu na myśli tylko zimy czy jesieni. Latem z wielką chęcią pierdyknąłbym nocne świntuszenie po lasach a z takim światłem mogę iść w nieznane. Dzięki nim odkryłem frajdę nocnych wojaży i cały czas mam ochotę na więcej. Wam też życzę takich doznań i zachęcam do latania po ciemku bo to naprawdę zupełnie inna jazda!

Dodatkowo w ramach współpracy nakręciliśmy film opisujący lampy. Jest on uzupełnieniem tekstu, który właśnie przeczytaliście. 




Komentarze