DŁUGI WEEKEND
LONG WEEKEND
PL/ENG


Nie często dzieje się tak by pogoda w listopadzie była na tyle ładna by czerpać przyjemność z każdego przejechanego kilometra lub każdej minuty spędzonej na rowerze. Przeważnie pada, wieje i jest parszywie zimno! Dodatkowo zgrać takie waruny z długim weekendem po Wszystkich Świętych to już jest magia. Widocznie jakieś czarodzieje miały nad nami pieczę i gdy okazało się, że oboje z Dominiką mamy 5-dniowy weekend to pogoda jak nigdy (często nawet w wakacje) przeszła na jasną stronę mocy. 



Cztery z pięciu urlopo-dni spędziliśmy na rowerach przemierzając znane już nam tereny, które odkrywały przed nami zupełnie nowe oblicza a to ze względu na kolory jesienie, które wylały się na drzewa, dodatkowo nasycone listopadowym, „ostrym” słońcem lub poprzez warunki ścieżek, które zalewane deszczem od jakiegoś czasu bardziej przypominały lodowisko oblane żółto-brązowym lodem… Proszę bez skojarzeń. Każdy kolejny dzień stawał się piękniejszy jakby sama ziemia emanowała szczęściem ze względu naszego, trochę niespodziewanego „urlopu”.



Żadne zakończenia sezonu ani okresy roztrenowania zmuszające ludzi do pozostawienia roweru w piwnicy, na balkonie bądź u znajomego serwisanta nas nie dotyczą i gdy tylko pogoda pozwoli na wybicie z naszego „kwadratu” będzie przez nas kręcone!



It is not common for the weather in November to be such wonderful to enjoy each kilometer or a minute on a bike. It usually rains, blows or it is freaking cold. What is more, to combine it with a longer weekend it is almost impossible and kind of magical. We think that some wizards were taking care of us and it turned out that when  we have a 5-day weekend the weather turned over to the light side of the force.



Four out of five days of our weekend we spent on bikes, riding in the areas we know very well but they showed us new faces due to colours that "poured" on trees or because of the condition of trails which were wet and muddy and were similar to the ice field with yellow and brown ice on it… Bad puns aside, please. Each day became more beautiful as the Earth itself was happy because of our short “holidays”.



There is no “end of the season” or a time of deconditioning, at least for us, which force people to leave their bikes in basements, balconies or at local service. If the weather allows us to go out of our flat, it will be ridden!


Komentarze