W uszach szumi wiatr cięty twoja postacią, przeplatany nisko-tonowym bzyczeniem bieżnika po dobrze ubitym podłożu… Do nozdrzy uderza zapach leśnej ściółki zmieszany z lekkim zapachem potu po przebytym przed chwilą podjeździe… Drzewa na kącikach oczu rozmywają się jak gwiazdy po włączeniu hipernapędu a centralny punkt twojego skupionego wzroku doskonale widzi każdy kamień i korzeń… ręce zatopione w rękawiczkach odczuwają każde, nawet najmniejsze drgania wysyłając sygnały do mózgu by być gotowym na mocniejsze szarpnięcie czy reakcję na zakręt… W ustach roznosi się smak błota, które przed chwilą chlapnęło z koła wprost na twoją twarz… Syndrom dnia poprzedniego nabiera tu zupełnie innego znaczenia bo przecież po jednym piwku kaca się nie ma ale bolące plecy, łydki, uda lub dupsko i ogólne zmęczenie wdziera się zaciekle…
Świeradów-Zdrój to mekka polskich „górali”, tych amatorskich jak i tych bardziej ambitnych i z większym skill’em. Nie ma tu tak trudnych tras jak w Bielsku-Białej czy Srebrnej Górze ale nie zmienia to faktu, że jest się gdzie spocić. Każdy znajdzie tu coś dla siebie i ciężko jest się nudzić nawet przez kilka dni. Nam obszar bardzo „podszedł” i z chęcią wracaliśmy tam kilkukrotnie. Więc ze szczerym sercem polecamy wam wybrać się ze swoim bajkiem… No i może rodziną.
SINGLE? A, że jakieś „TAKE ME OUT”?
Single track’i to specjalne ścieżki rowerowe budowane dla jednostronnego ruchu, posiadające szerokość „na jeden rower”. W Świeradowie szlaki przygotowane są pod rowerzystów wszelakiej maści. Ci „pierwszorazowi” jak i stare wygi bawić będą się znakomicie. Wszystko zależy od tego jak szybko przemieszcza się twoja osoba. Gdzie szybciej, znaczy przyjemniej ale też bardziej niebezpiecznie.
Pierwszy raz gdy zawitaliśmy na singlach mieliśmy małe perturbacje związane z oznakowaniem (wbrew pozorom znaki świetnie wskazują jak dojechać, a problemy wynikały ze złego odczytu. Takie z nas geografy) w końcu trafiliśmy na szlak.
Jeśli chodzi o same single to pod Smrekiem znaleźć możemy 4 ich rodzaje, oznaczone są kolorem, który określa stopień trudności singla.
Zielony - Najłatwiejszy, krótki odcinek dojazdowy do Singletrek Centrum. Właściwie to nie singiel bo szeroki jak ROUTE 66. Można rozbijać się Cadillac'iem.
Niebieski - Łatwy i właściwie to nudny ale dla pierwszorazowych może okazać się świetnym wstępem do haratania.
Czerwony - Poziom dość konkretny jak na Single pod Smrekiem. Znaleźć możecie elementy techniczne jak choćby korzenie czy kamienie a i muld czy niezłych zakrętów nie braknie.
Czarny - No tu już jest ciekawie i można czasami się spocić choć ich poziom jakoś znacząco nie różni się od tego co znajdziecie na czerwonym. Często napotkamy trudniejsze elementy niż na czerwonym i zdarzyć mogą się momenty singli nad małymi urwiskami.
Pamiętajcie, że trasy pod Smrekiem nie należą do bardzo trudnych nawet na czarnych ścieżkach. Jak już wspomniałem, wszystko zależy od tego jak szybko jedziesz.
Część czeska singli, znajdująca się na południu i zawierająca szlaki czerwone i czarne, najbardziej przypadła nam do gustu. Dużo w niej zjazdów a trasy umiejscowione są w naprawdę malowniczej scenerii. Do tego dużo technicznej (a w naszym przypadku czasami dość wolnej) jazdy między drzewami czy po korzeniach sprawia masę radości.
W części czeskiej północnej, w której znajdziecie zielony, niebieski oraz czerwony szlak trasy są proste, w miarę płaskie i bez większych fajerwerków. Byliśmy tam tylko raz i chyba nigdy więcej nie wrócimy. Jedyną rzeczą, która wrzuciła nam banana na twarz, był tata-rowerzysta z małą (na oko 3-4 latnią) córeczką, którzy przedzierali się przez mnogą ilość kałuż oraz błota. Szacun dla małej!
Część polska z Zajęcznikiem i Czerniawską Kopą nie odstaje w dużej mierze od części czeskiej południowej (właściwiej), jednak nie mieliśmy tam tyle frajdy jak u naszych sąsiadów. Całościowo Zajęcznik przez wielu zaliczany jest do najładniejszej trasy na singlach pod Smrekiem jednak My musimy temu zaprzeczyć. Oczywiście jest ładny, zróżnicowany i świetnie się tam jeździ, jednak czarne szlaki bardziej nas urzekły a druga połowa szlaków ciągnie się jak flaki z olejem i ma się wrażenie, że to same podjazdy. No chyba, że my nie umiem złapać tam flow. .
Będąc na singlach trzeba być przygotowanym na wszystkie elementy górskiej harpaganiny: zjazdy, podjazdy, ostre zakręty z bandami, mostki, małe hopy/muldy, sekcje z kamieniami i/lub korzeniami, itp. Widoki na niektórych singlach są piękne i często zatrzymywaliśmy się (oczywiście poza samym szlakiem) na chwilę by móc podziwiać naturę.
Warto wspomnieć, że na szlakach co jakiś czas będziecie mijać chatki (Hubertka czy centrum Trek’a) gdzie możecie coś wrzucić na ruszt. Piwa nie polecamy podczas szarżowania po singlach (po tripach jest wręcz wskazane) ale Kofole to się nie ma co zastanawiać tylko brać.
CO ZABRAĆ NA TRASY?
1. KASK - Obowiązkiem jeżdżących jest kask i razem z Dominiką tego przestrzegamy. Trasy strasznie trudne nie są ale można się uszkodzić dość boleśnie. Szkoda, że tyle osób jeździło bez jakiejkolwiek ochrony głowy a sami widzieliśmy nie jedną pokiereszowaną osobę. Chociaż mistrza singlowania dostał gość z małym dzieckiem na ramie… BEZ KASKÓW!
2. APTECZKA – Trzymając się tematu wypadków nie możemy nie wspomnieć o apteczce. Może się nie przyda ale zawsze mamy ją ze sobą. Mieliśmy 2 czy 3 sytuacje gdzie widzieliśmy osoby poszkodowane dość ostro. Jednak nie chciały apteczki czy pomocy z naszej strony. Cóż, może bały się, że pogorszymy sprawę. Też bym tak zrobił. Poza tym sreberko od czekolady z apteczki pomaga na wszystko. Dominika twierdzi, że leczy nawet złamanie...
3. PROWIANT – Jazda po górach to nie spacer z dzieckiem w parku. Nawet po pół godzinie może się jakieś gastro włączyć. Warto mieć batonika bądź ciastko do zapełnienia bandziocha i uzupełnienia baterii. Do picia osobiście bierzemy wodę choć izotonik pewnie byłby lepszy ale za dużo słodkiego to rzy… mdli.
4. CZĘŚCI ZAPASOWE – Cóż, nawet jeśli nigdy nie przebiłeś opony albo śmigasz na mleku to warto wrzucić dętkę. Jak dętka to i łyżki do opon. Multitool z podstawowym zestawem kluczy oraz pompka też mogą się przydać. Jeśli masz miejsce możesz chapnąć pompkę do amorów. Przydać mogą się również zastępcze haki przerzutki i spinki do łańcucha (skuwacz też warto mieć).
CO DALEJ?
Co jeszcze warto „odwalić” będąc w okolicach Świeradowa? Na pewno wjazd na Stóg Izerski rowerem: jeśli jesteś amatorem rowerowych podjazdów to uderzaj! Męki wielkiej nie ma a możesz sobie wpisać do rowerowego CV osiągnięcie. Początkowo Dominika była negatywnie nastawiona… jednak gdy już wdrapała się na szczyt stwierdziła dumnie, że rowerem znacznie łatwiej niż pieszo i później już sama chciała tam jeździć. Pewnie dlatego, że w schronisku na szczycie jest wypas gulaszowa. Alternatywnie, wycieczka na Stóg pieszo a potem przejście na Smreka i wejście na wierzę widokową. Dominika zaleca machanie ludziom jadącym wyciągiem na górę... Podobno KARMA będzie lepsza.
Koniecznie musicie zajrzeć też do Chatki Górzystów. Polecamy wybrać się tam zaraz po wjechaniu na Stóg Izerski. Na pięknej polanie znajdziecie jeden domek (jedyna pozostałość po dawnej osadzie), gdzie możesz wypić piwo, zjeść naleśnika z jagodami wyglądającego jak milion dolców lub zwyczajnie posiedzieć i napawać się widokami.
Na pewno warto odwiedzić zamek Frydlant i ewentualnie podjechać do Kopalni w Bogatyni. Nam tego drugiego się nie udało wykonać. W samym Świeradowie warto zahaczyć o dom zdrojowy z drewnianą salą spacerową (uratowała nas w deszczowy dzień) i napić się wody… tak WODY! Pamiętajcie tylko by nie pić wody z kraników na deptaku, no chyba, że jesteście kulinarnymi masochistami i lubicie smak żelaza, lub zgniłych jaj. Warto też skorzystać z wykupienia wycieczek jednodniowych i zobaczyć naprawdę niesamowite miejsca.
Przy okazji możecie też wybrać się na szkolenie organizowane przez POMBA gdzie dowiecie się, że wszystko co robiliście na rowerze knociliście. A tak na serio, instruktorzy świetnie przeprowadzą was ciemną doliną technicznych kruczków jazdy na MTB. Polecamy bo pieniądze przeznaczone na szkolenie dużo bardziej ci się przydadzą niż super-hipSTer napęd czy inne błyskotki rowerowe.
BROWARY I KEBSY…
Będąc 10 dni w jakimś miejscu nie sposób nie zjeść czegoś miejscowego lub „innego” od mielonych czy schabowych (albo parówek grzanych w czajniku bezprzewodowym – polecam, Magda Gessler). Nie planowaliśmy biesiadować całe dnie ale raz na jakiś czas zjeść lub wypić coś ciekawego wypada. Co polecamy?
1. Piwiarnia Izerska – Znajdująca się w piwniczce jednego z budynków na deptaku piwiarnia serwuje napój bogów w smakach, które ciężko znaleźć w zwykłym markecie… Jagodowe czekoladowe, miodowe ciemne, jabłkowe i wiele innych. Ceny dupy nie urywają a jedno czy dwa piwka można, jak to się mówi, „jebnąć”.
Od 2018 roku Piwiarnia znów jest otwarta... Może kiedyś wrócimy tam
2. Singltrek Centrum – Matczyne i bardzo klimatyczne miejsce wszystkich track’owiczów gdzie znaleźć możecie miejsce na camping, toalety, „knajpki”, serwis rowerowy, jezioro do przeprania gaci i pewnie wiele innych smaczków. Polecamy knedliki z jagodami i obowiązkowo WLEPKI! Każdy szanujący się bajker musi mieć zestaw naklejek, nie ma co.
3. Kalamata – Restauracja, napotkać ją możecie podjeżdżając w stronę parkingu na rozjeździe na Czerniawską Kopę lub Zajęcznik. Świetne greckie jadło spożywane przy akompaniamencie grecko brzmiącej muzyczki w przyjemnym otoczeniu zregeneruje ci przeczołgane łydy.
4. Cynamonowy Słoń – Kolejna miejscówa do szamy. Dania indyjskie, włoskie ale również burgery i inne kuchnie świata. 100 złociszy za obiad dla dwóch osób to dość konkretny wydatek ale dania były świetne.
5. Route 66 – Knajpa w stylu amerykańskom z wy%^&anymi burgerami. Co tu dużo mówi… iść i zamawiać!
PODSUMOWANIE
Wakacje/urlop to czas odpoczynku i frajdy a tej na singlach nie brakło i za każdym razem ciężko nam się rozstawać ze Świeradowem. Wypad na Single pod Smrkiem polecamy wszystkim: profesjonalistą, amatorom, parom, jak i rodzinom z dziećmi. Duża liczba ciekawych miejsc pozarowerowych no i te najważniejsze dla nas czyli szlaki rowerowe sprawiają tyle radości, że aż żal, że musimy przejechać pół Polski by przez chwile błogo pośmigać.
Komentarze
Prześlij komentarz