I have no big hopes regarding the weather in November as it is autumn. I know that many people are riding (we also, if it’s good condition). This week the weather is kinda depressing so I did not take my pupils outside to ride bikes. We started to “fiddle” with the Kellys bike given to us. What happened and why the kids are such good “mechanics” you can read in the text below.
Na początek zajęliśmy się wymianą dętki a przy okazji dzieciaki dowiedziały się jak działają łyżki do opon i jak ściągać i zakładać oponę. Nie zdziwiło mnie nawet gdy nikt nie wiedział do czego służą łyżki i po co jest ten „hak” na jednym z końców. No ale w szkole tego przecież nie uczą. Co mnie pozytywnie zaskoczyło to jak umiejętnie i szybko dzieciaki potrafiły wykonać często tak pracochłonną czynność. W końcu zdarza się, że opona tak bardzo nie chce wyjść z obręczy jak Dominika do pracy (ja zresztą też) i potrzeba naprawdę dobrej umiejętności „perswazji” by ją wyciągnąć. Oponę, nie Dominikę. Dla usprawnienia zajęć przyniosłem też przednie koło od mojej Meridy, które wymagało zdjęcia opony i przełożenia jej bo bieżnik był w drugą stronę. Nie będę się rozwijał dlaczego. Każdy z chłopaków i nasza jedna rodzynka poradzili sobie doskonale i na dobrą sprawę większości nie musiałem nawet ponownie instruować.
Firstly, we changed tubes and tires and pupils got familiar with the tire levers and how to take off the tire. I was not in shock when the kids told me they do not know how to use the levers and what is the “hook” at the other end of it for. But it is not that they learn about at school, right? What positively surprise me was how well the kids did that, often time-consuming, process. Many times our tires were glued to the rim, just as Dominika to the sofa when she have to go to work, that you had to use a lot of persuasion to move it. The tire, not Dominika. To expedite it, I brought a wheel from my “old” Merida bike that needed a shift of the tire as the tread were “upside down”. Each kid, even our only girl, did great!
Drugą część zajęć spędziliśmy na „pielęgnowaniu” napędu. Szybkie wyjaśnienie w jaki sposób JA czyszczę napęd, pokazując, na które miejsca trzeba uważać i szmatka oraz oliwka w małe łapki uczniów. Chyba nikt wcześniej z uczniów i ich rowerów nie słyszał o smarowaniu łańcucha bo niektórzy uczniowie na hasło „oliwka” nagle mieli nietęgie miny a gdzieś w oddali padł tekst: „Ale ja nie lubię oliwy.” Wracając do naszego „królika doświadczalnego”… Choć rower przyszedł do nas wyczyszczony to po kilku sesjach czyszczenia, smarowania i wycierania do sucha napęd Hackera chodził dużo ciszej i bardziej gładko niż przed „serwisem”.
The second part of the classes we spent on cleaning the drivetrain. Quick explanation how I clean it, showing vital spots where they should be careful and more precise. I think none of the pupils and their bikes have not heard about lubing the chain as when I said “chain lube” someone whispered that he do not like olive oil and the faces of kids were sturdy… Let’s get back to our bike… It came pretty clean but after a vast number of cleaning and lubing sessions the drivetrain worked smoothly and more quiet.
Na zakończenie rozdałem osobom, które nie były na pierwszych zajęciach bidony i wszyscy dostali smycze oraz długopisy by lepiej pisać testy. Jestem pewien, że za tydzień znowu będziemy serwować małe SPA (nie)naszemu rowerowi choć będzie już zdecydowanie trudniej.
At the end I gave water bottles to the kids who were not present at our first class and all of the kids got pens and key rings. I am sure that next week we will take (not)our bike to SPA but it will be more difficult.
Komentarze
Prześlij komentarz